sobota, 9 listopada 2013

1

- Dobra robota, chłopaki, jak zwykle...Tak więc, o to zakończyliście trasę WWA w 2015 roku, a teraz...Chodźcie na imprezkę. - powiedział ściskając każdego po kolei Paul.
 Dla nich to było normalne, relaks i zabawa po koncercie. Był to również koniec ich drugiej trasy. Każda gwiazda spędza tak swoje dni. Także chłopacy od razu ruszyli do wyjścia ze stadionu, gdzie czekała na nich limuzyna. Tylko Liam'owi coś nie dawało spokoju. Przemknęła mu przez głowę myśl, że nie omówili jeszcze nadchodzących spraw.  Postanowił zawrócić i dogonić ich menadżera, gdy ten właśnie był zajęty cichą rozmową z jednym z ochroniarzy.
- ...Nic nie wiesz, rozumiesz? Nie, nie możesz im nic...
- Paul, słuchaj, możemy porozmawiać ? - przerwał mu Liam.
 Menadżer obrócił się i z lekką niechęcią spojrzał na niego.
- Stary, co ty tu robisz ? Czemu nie idziesz balować ?
- Balować ? ... No wiesz, jakby ci to powiedzieć....Kiedy obgadamy sprawy następnej trasy?
- Trasy ? To jest...Jutro. Tak, jutro. - Nerwowo się uśmiechnął.
- Ok....A właśnie, przypomniało mi się. Dawno nie gadaliśmy z nikim o sprawach nowych piosenek. Może były jakieś propozycje co do wywiadów ? Nagrań ?
- Wiesz co...Na ten moment nie potrafię ci udzielić odpowiedzi na żadne z tych pytań.
- Jak to ? Przecież to ty wszystko tu nadzorujesz.
- O, popatrz, Lou. Porozmawiam z nią o nowych ciuchach. A ty, zmykaj na imprezkę.
I już go nie było. Liam stał tak chwilę, po czym zrezygnowany dogonił chłopaków.
- Gdzie byłeś ? - zapytał Hazza.
- Ech...Nic takiego, chodźmy.
- Będą kurczaczki ! Chyba.... - krzyknął Niall i podskoczył.
- Horan !! - odpowiedzieli mu wszyscy.

***

 Zgromadzeni przywitali ich brawami i rozeszli się po całym miejscu. Kilka osób zebrało jeszcze autografy. Niall popędził po nich od razu w stronę baru, reszta poszła wiodąc się swoimi drogami. Zorganizowane to było na balkonie jednego z piętrowców w Londynie. Akurat było ich stać na wyjmowanie takiego miejsca.
 Było już ciemno, a miasto wydawało być się odbiciem nieba. Tysiące, możliwe że nawet miliony świateł migotały w niby spokojną noc. Nikt tego nie dostrzegał, ludzie zwykle w tak dużym mieście pochłonięci są pracą . Tylko jedna osoba zdawała się być pochłonięta zupełnie inną sprawą. Liam. 
 Hazza widząc go zamyślonego nad barierką podszedł do niego.
- O czym myślisz ?
Liam zerknął na niego i odpowiedział.
- Nie będę was okłamywać...Coś mi tu nie gra. Od przynajmniej 2 tygodni nie rozmawiali z nami o tym, co będziemy robić dalej. Pewnie zauważyliście, nie byliśmy na żadnym wywiadzie, ani nic. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale...No, dziwne, dziwne...
- To chyba normalne, że nigdzie nie chodziliśmy, jak teraz była końcówka WWA i koncerty mieliśmy codziennie. - wtrącił Lou, który przyszedł za Harry'm.
- Ale no chyba mnie nie rozumiesz...Kiedy ostatnio rozmawiałeś z Paul'em ?
- No...2 tygodnie temu.
- A ty, Hazza, kiedy ?
- Też 2 tygodnie temu. Od kiedy wyszło Story of My Life. Ale daj temu spokój...Może chcą to robić bez nas.
- Jak niby ? Przecież to o nas chodzi...
- Nie przejmuj się, stary. Patrz, gdzie jesteśmy. Może lepiej pomyśl, jak nam się udało dotrzeć do takiego miejsca.
- Sława nie jest najważniejsza w życiu...
- Oj, Daddy...- Hazza klepnął go po ramieniu. - Choć, potańczymy sobie z jakimiś fajnymi dziewczynami, zamówimy drinka...Lou, załatw nam coś.
- Mam być kelnerem ?
- Kelnerką.
- Nie żartuj sobie ....
 Lou odruchowo przeczesał włosy Hazzy i zmuszony przez niego poszedł do baru. Liam tymczasem zaczął przypatrywać się gwiazdom, ale Harry nie potrafił nic poradzić na stan przyjaciela. Wiedział, że on taki jest i musi chwilę się pomartwić. Zrezygnowany powiedział, że idzie sprawdzić jak tam ich drinki.
 Przy barze wystrojonym na styl hawajski (kwestia gustu) stał Lou i gadał z kelnerem który właśnie czyścił szmatką szklanki. Gdy zobaczył kto zbliża się do nich wypuścił ją z rąk i roztrzaskała się ona na drobne kawałeczki. Od razu zaczął je zbierać, ale Hazza doskoczył do niego i mu pomógł.
- Stary...Ja nic nie powiem, tylko nie powtarzaj już tego, jasne ?
- O-ok....Bardzo pana przepraszam.
- Przeproś szklankę.
- Ee...przepraszam cię. - powiedział do niej.
 Hazza ze skrytym uśmiechem na twarzy wstał i przystanął obok Lou.
- Nie nabijaj się z niego. - szepnął Tomlinson.
- Wiesz, że nie potrafię. A poza tym, gdzie nasz szanowny kolega ma nasze zamówienie ?
- Właśnie się robiło.
- Tak właściwie, to już jest gotowe. - wtrącił barman.
- O, popatrz jaka szybka obsługa - Hazza uśmiechnął się, po czym wziął drinki i odszedł.
 Lou jeszcze chwilę stał, po czym pobiegł i dogonił go, gdy ten właśnie wszystko ustawiał na stoliku, blisko barierki, skąd widok był równie nieziemski jak na London Eye.
 O dziwo zebrał tam wszystkich pozostałych, nawet Liam'a.
- Już lepiej ? - zapytał go.
- Próbujcie, ale ja nadal będę się martwić.
- No przestań, ciesz się chwilą. - poklepał go po ramieniu. - Teraz będą wakacje, może pojedziemy sobie nad morze ?
- Jak możesz mi o nich nadawać? No dobrze, ok...A co będzie po tych wakacjach?
- No...To wszystko ustalimy.
 Na te słowa Liam gwałtownie wstał i zaczął wymachiwać rękoma.
- Właśnie, ustalimy sobie. Ale kiedy ? No kiedy ja się pytam ? Jak oni od 2 tygodni nas unikają, nie rozmawiają z nami o niczym, a to jest paradoksalne !
- Uspokój się, no weź...Jeszcze będzie czas z nimi porozmawiać, powyjaśniać to sobie.
- Kiedy ?? Jutro z rana wysyłają nas bóg wie gdzie, bo znowu nic nie mówili, na wakacjach będziemy jakieś 2 miesiące, a później ? ... Nie możemy od tak wrócić do domu, bez żadnych informacji, ani nic...
  Zayn pociągnął go za rękaw i przytulił.
- Stary, ja nie wiem jak to będzie, ale na prawdę ... Nie myśl już o tym. Na pewno będą dzwonić, pisać do nas, co i jak dalej.
- Myślisz ? ....
- Tak. I nie ma się czym przejmować. Pomyśl sobie, już jutro wakacje !
- No dobrze...Ale jakby coś się stało, miałem rację.
- Taa, jasne, Daddy. A teraz łap swojego drinka i zabawa na maksa ! - wtrącił Hazza, po czym pochylił kieliszek i wypił płyn do dna.
 Mimo że Liam udawał przed nimi, że wszystko w porządku, również postanowił się odprężyć i spróbować zapomnieć o "problemach". Niall wytrzasnął skądś skrzynkę butelek, nawet nie umiał przeczytać co to. Chciał jedną wziąć, ale nagle zaczęło mu wirować w głowie. Myśląc, że to po prostu skutki alkoholu sięgnął jednak po butelkę i wypił cały napój. Po chwili reszta dołączyła do niego i tak zaczęła się noc, pozornie spokojna, a jednak...

***
 Po godzinie szaleństw, drapania parkietu i pustych butelek, Niall pobiegł do łazienki, Hazza spał na oparciu krzesła, a Liam, Zayn i Lou jeszcze się trzymali i rozmawiali. 
- Eee, no...Słuchajcie, a pamiętacie jak, ten, no...Zamknęliśmy Harry'ego w łazience, a ty Lou, wziąłeś jego majtki ? ... Czemu ty wziąłeś jego majtki ? No czemu ? Ty zboku... - stwierdził Zayn.
- Czeeego chcesz, to był żart. A poza tym, wolę majtki niż skarpetkę.
- Jesteś dziwny... - mruknął Liam.
 Nastała krótka chwila ciszy. Tak właściwie to tematy już im się skończyły, bo nie mieli na to wszystko ochoty. Na szczęście po chwili wrócił Niall, lekko się zataczając.
- Ej, chłopacy...Nie wiem jak was, ale mnie strasznie brzuch boli i kręci mi się w głowie...
- Brzmi jak kiepski film - skwitował Liam.
 Dalej nic nie mówili, tylko Hazza sobie cichutko pochrapywał. Nie słyszeli już dźwięków muzyki, nic do nich nie docierało, tylko najbliższe realia. Nialler tymczasem próbował usiąść obok nich, ale się przewrócił. Chłopacy tego nie widzieli, ot co, normalne zachowanie na imprezie. Ale on już się nie podniósł.
 Gdy w końcu Zayn zauważył, że się nie rusza, wstał i wywrócił się (również) obok niego.
- Co jest...Nail ... Niall....Słyszysz mnie ? Odezwij się...Boże, Liam, p-pomóż mi.
 Zrobiłby to, ale nagle poczuł się tak, jakby ktoś przejechał mu autem po brzuchu i stracił przytomność.
Zdążył jeszcze powiedzieć "A nie mówiłem", i opadł na fotel.
 Zayn dalej starał się obudzić Niall'a, gdy poczuł mocny ból żołądka. To, co jeszcze zobaczył, to Lou na podłodze i ciągnący go ochroniarz.







9 komentarzy:

  1. Ale super . Jestem strasznie ciekawa jak się potoczą sprawy z 1D. Strasznie fajny rozdział i blog i czekam na więcej. :)

    P.S- hahaha xd rozwaliło mnie to ze lou woli majtki niż skarpetki. Też bym to wolała. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. o boże, jakie cudowny szablon ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest spisek ! Ja to wiem! Paul się zmówił z jakąś organizacją terrorystyczną hahah !
    A tak na serio to... bardzo mi się rozdział podoba i bardzo mnie zaintrygowałaś. Jestem okropnie ciekawa co będzie dalej i z wielkim zniecierpliwieniem czekam na ciąg dalszy :D

    Pozwolę sobie również, zaprosić się na mojego bloga, mając nadzieję, że wpadniesz i może skomentujesz :D http://niall-horan-polish-imagine.blogspot.com/

    PS. Pisz szybko następnyyy bo nie wytrzymam !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy doczekam się następnego ?? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nawał pracy, ale postaram się dodać dzisiaj lub jutro c; I przepraszam...

      Usuń